Matka SUPER BOHATERKA
Cześć!
Pewnie pamiętacie jak ostatnio pisałam o tym, że odkąd wróciłam do pracy mam takie przeświadczenie, że rola matki to rola super bohaterki.
Jakiś czas temu oglądaliśmy z T. film na faktach gdzie kobieta pojechała na wakacje ze swoją sześciomiesięczną córeczką na Bliski Wschód. Niestety, matka ta przeżywa wielką tragedię. Dziecko zostaje porwane. Matka szuka go wszędzie, jest w stanie zabić, jest w stanie na boso biec przez pół miasta tylko po to, by dowiedzieć się prawdy, gdzie przebywa jej dziecko. Pada w tym filmie określenie, że matka to taka osoba, która dla swojego dziecka jest w stanie "podnieść autobus".
Teraz jak wróciłam do pracy, stwierdziłam, że faktycznie tak jest. Matka jest w stanie zrobić niemożliwe i znajdzie w sobie pokłady niespożytej energii aby tylko jej dziecko było szczęśliwe.
Mnie zmęczenie łapie najcześciej wieczorem, gdy po całym dniu siadamy na kanapie i zastanawiamy się z T. czy nie jest za wcześnie by pójść już spać :) Jak wychodzę z pracy to zmęczenie nagle przechodzi. Strach przed jazdą metrem nie jest już ważny. Jedyne co mam zakodowane w głowie i o czym myślę, to to, by jak najszybciej dotrzeć do Młodej i Kruszynki :)
Ostatnią niedzielę spędziliśmy na SOR. Kruszynka od kilku dni miała bardzo wysoką gorączkę, której nie byliśmy w stanie zbić. Postanowiliśmy, że nie będziemy dłużej czekać i jedziemy do szpitala. I wiecie co zaobserwowałam? Do gabinetu z dzieckiem wchodzi Matka. To Matka rozmawia w rejestracji z Panią w okienku by powiedzieć po co przyszła. To Matka idzie z dzieckiem na pobranie krwi i w końcu to Matka tuli dziecko gdy płacze ze zdenerwowania w poczekalni. I to Matka musi mieć tą siłę w sobie by nie widać po niej było zdenerwowania. To Matka musi mieć cierpliwość by po trzy razy mówić pani w rejestracji, ratownikowi i lekarzowi, z jakim problemem przyszła. Wszystkie my Matki siedzące w poczekalni musiałyśmy znaleźć w sobie siłę by nie bać się pójść z dzieckiem na pobranie krwi. Nie ważne, że denerwujemy się tak jak dziecko i przeżywamy to bardziej niż ono, bo jesteśmy świadome tego co się dzieje. To My Matki mamy w sobie tą siłę by nie uronić przy dziecku ani jednej łzy.
Myślicie, że w oczach dzieci jesteśmy superbohaterami? Nie mam co do tego wątpliwości!
Ostatnią niedzielę spędziliśmy na SOR. Kruszynka od kilku dni miała bardzo wysoką gorączkę, której nie byliśmy w stanie zbić. Postanowiliśmy, że nie będziemy dłużej czekać i jedziemy do szpitala. I wiecie co zaobserwowałam? Do gabinetu z dzieckiem wchodzi Matka. To Matka rozmawia w rejestracji z Panią w okienku by powiedzieć po co przyszła. To Matka idzie z dzieckiem na pobranie krwi i w końcu to Matka tuli dziecko gdy płacze ze zdenerwowania w poczekalni. I to Matka musi mieć tą siłę w sobie by nie widać po niej było zdenerwowania. To Matka musi mieć cierpliwość by po trzy razy mówić pani w rejestracji, ratownikowi i lekarzowi, z jakim problemem przyszła. Wszystkie my Matki siedzące w poczekalni musiałyśmy znaleźć w sobie siłę by nie bać się pójść z dzieckiem na pobranie krwi. Nie ważne, że denerwujemy się tak jak dziecko i przeżywamy to bardziej niż ono, bo jesteśmy świadome tego co się dzieje. To My Matki mamy w sobie tą siłę by nie uronić przy dziecku ani jednej łzy.
Myślicie, że w oczach dzieci jesteśmy superbohaterami? Nie mam co do tego wątpliwości!
Dzisiaj w tym pięknym Dniu Kobiet chciałabym Wam życzyć moje drogie, wiele siły, wytrwałości w dążeniu do celu i tego byśmy nigdy się nie poddawały.
A.
0 komentarze: