Żłobek - pierwsze myśli Matki...
Żłobek...
Temat żłobka ciągnął się u Nas już od dawna. Jak tylko Kruszynka się urodziła, zastanawialiśmy się nad posłaniem Młodej do żłobka. Biłam się z myślami czy to dobry pomysł. Jestem przecież w domu końca 2016 roku więc mogłabym poświęcić jej czas na rozwijanie się. Pod koniec ubiegłego roku decyzja o wysłaniu Młodej do żłobka była już pewna. Rozwija się świetnie, jest samodzielna, bardzo bystra i szybko się uczy. Zauważyłam, że nawet gdybym stawała na głowie, w domu po prostu jej się nudzi. Nie mówię, że mam najmądrzejsze dziecko na świecie, jednak z pełną świadomością mogę powiedzieć, że Młoda jest na poziomie intelektualnym powyżej przeciętnej jeśli chodzi o swój wiek. Myślę, że nie bez przyczyny ludzie mówią, że ma 3 lata a nie 2, które faktycznie ma. To najlepszy czas by poszła do dzieci i rozwijała się nadal tak ładnie jak do tej pory.
Mówiąc Młodej, że dostała się do żłobka miałam łzy w oczach. Jednak widząc jej uśmiech na twarzy i słowa "mamo! będę mogła sama z dziećmi huśtać się na huśtawce?" wiedziałam, że jest szczęśliwa. Zaczyna się w Naszym życiu nowy etap. Zrozumiałam, że nie jest już nieporadnym malutkim dzieciaczkiem a dziewczynką, która bardzo świadomie i samodzielnie sobie radzi w życiu codziennym. Z jednej strony myślę sobie, że jak pójdzie do żłobka to będzie strasznie pusto w domu. Z drugiej strony wiem, że to najlepsze rozwiązanie bo Młoda będzie szczęśliwa z dziećmi a ja będę mogła poświęcić w 100% uwagę Kruszynce. Już się nie mogę doczekać jak będziemy razem uczyć się nowych rzeczy. T. śmieje się ze mnie, że mam czas by się pogodzić z tym, że Młoda idzie do żłoba i że nie ma co lamentować bo i tak dłużej bym z nią psychicznie nie wytrzymała. Coś w tym jest :) zwłaszcza teraz gdy przechodzimy przez bunt dwulatka.
Jedno jest pewne. Zrozumiałam, że Młoda nie jest już taka malutka jak mi się wydawało. Zrozumiałam też, że zaczynamy nowy etap w Naszym rodzinnym życiu. Prędzej czy później wiedziałam, że to nastąpi i bardzo się cieszyłam, że będę miała chwile spokoju. Ostatnio daje mi nieźle popalić i coraz częściej zdarza mi się popłakać z bezradności. Jednak powiem Wam szczerze, że im bliżej temu by poszła "w świat żłobka" tym bardziej mi smutno. Coś w tym jest, że mówi się, że to rodzice bardziej przeżywają pójście dziecka do żłobka czy przedszkola, niż samo dziecko:)
A.
0 komentarze: