Asertywny rodzic

Fajnie Być Matką Liczba komentarzy: 0

Przeczytałam ostatnio coś co sprawiło, że postanowiłam napisać coś o naszej rodzicielskiej asertywności: 

"Granice warto dziecku komunikować – werbalnie lub niewerbalnie – od samego początku. Według zwolenników rodzicielstwa bliskości granice to to, co się mamie i tacie nie podoba, na co oni się w żadnym wypadku nie zgodzą. Nie jest zatem żadnym okrucieństwem powiedzenie półtorarocznemu dziecku: “Nie lubię, kiedy rozrzucasz zabawki”. Odmówić i wskazać zachowanie, na którym nam zależy, można w swoim własnym, przyjętym kodzie językowym. Jeśli mówisz “kochanie”, “skarbie”, zdrabniasz wszystko, nie rezygnuj z tego mówiąc “nie”. Asertywność zakłada szacunek i prawo każdego do odmowy – niezależnie od wieku. Zakłada, że szczerze powiem, kiedy coś mi się nie podoba – a jeśli tego nie zrobię, daję drugiemu komunikat, że wszystko jest porządku. Jeśli dziecko staje ci na stopie, a ty nic nie mówisz – może ono uznać, że ci to nie przeszkadza. A jeśli nie masz nic przeciwko, można robić tak dalej… Dorosły w relacji z dzieckiem (i nie tylko) jest odpowiedzialny za komunikowanie swoich granic. Jeśli nie ma granicy, każdy może wejść, prawda? Jeśli ty zadbasz o swoje granice, dziecko ucząc się od ciebie w sposób naturalny będzie określać swoje. Odmawiaj – dziecko nauczy się, że ktoś może odmówić, a co za tym idzie – że ONO może odmówić. Rób to z szacunkiem, dziecko nauczy się odmawiać z szacunkiem. Bądź asertywnym rodzicem od początku, a twoje dziecko również będzie asertywne."


Granice warto wyznaczać. Od samego początku. Jak jeszcze Młoda była malutka a teraz z Kruszynką, uczymy że nie wolno nikogo bić. Nie wolno ciągnąć za włosy, kota za ogon czy uderzać w twarz. To ostatnie tyczy się Kruszynki - jest jeszcze malutka więc za każdym razem jak bawi się z Młodą i bije ją rączkami po twarzy mówimy, żeby robiła to delikatnie i jej rączkami głaszczemy buzię Młodej. Oczywiście, można stwierdzić, że to malutkie dziecko, nic nie rozumiejące. Nie zgadzam się z tym, bo uważam, że owszem to mały człowiek jednak doskonale wie co robi. Sami poobserwujcie swoje dzieci i powiedzcie mi, że wasze dziecko takie nie jest. Czy nie jest tak, że doskonale wie kto jest "najsłabszym ogniwem" i zawsze jęczy, mędzi i wymusza na tej osobie?

Bycie asertywnym rodzicem jest niebywale trudne. Ja asertywność rozpatruje nie tylko w temacie wyznaczania granic ale w samym temacie bycia asertywnym. Często zdarza się, że zapominamy się i zupełnie nieświadomie robimy coś za dziecko lub dajemy sobą rządzić. U Nas od początku pilnujemy aby Młoda odkładała zabawki na miejsce gdy kończy się nimi bawić czy sprzątamy wspólnie zabawki gdy jest pora wieczornego spania. Nie raz zdarzyło mi się sprzątać po niej - bo tak szybciej, bo mnie denerwują porozwalane zabawki czy po prostu bo tak. Pamiętajcie, że zasady raz ustalone są zasadami nie do ruszenia. Gwarantuję Wam, że jak raz coś zrobicie za dziecko, to wykorzysta to i będziecie się bujać przez kolejny miesiąc z tym, by ponownie samodzielnie po sobie sprzątało.

Nawet jak chcesz być przyjacielem swojego dziecka to pamiętaj, że jesteś przede wszystkim jego rodzicem. Nie dajcie sobie wejść na głowę i respektujcie sami swoje "groźby". Bądźcie konsekwentni jeśli mówicie dziecku, że ogląda ostatnią bajkę to niech to będzie faktycznie ostatnia bajka a nie przeciąganie oglądania bajki trwa jeszcze godzinę bo dziecko mówi "jeszcze jedną mamo".... i tak do usranej śmierci. Dziecko nigdy nie będzie się Was słuchało bo i tak wie, że "to ostatnia bajka" nigdy się nie wydarzy od razu tylko właśnie za godzinę. Bycie rodzicem można połączyć z byciem przyjacielem dla swojego dziecka. Jednak konsekwencja w działaniu jest tutaj złotym środkiem. 

Na dziś kończę swoje przemyślenia na temat asertywności i wyznaczania granic. Ciekawa jestem jak to wygląda u Was?

A.

0 komentarze: