Odkąd Kruszynka jest z nami samodzielność Młodej jeszcze bardziej stała się widoczna.
Muszę przyznać, że cieszę się z tego. Jest mi łatwiej gdy wiem, że Młoda zje obiad przy swoim stoliku czy zdejmie buty zaraz po przyjściu ze spaceru. Albo też samodzielnie umyje ręce. Ułatwia mi to funkcjonowanie z dwójką dzieci.
Stało się również coś jeszcze bardziej niespodziewanego dla Nas.
Dokładnie od momentu pojawienia się Kruszynki, Młoda zaczęła okazywać uczucia. To okazywanie uczuć jest bardzo świadome. Przychodzi przytula się, mówi kocham, lubię. Są uczucia pozytywne jak i negatywne. Ostatnio walczymy usilnie z rzucaniem we mnie przedmiotami czy siadaniem na ulicy i płakaniem w niebogłosy. Wydawać się może, że robi to w formie zabawy i że nie do końca rozumie. Jednak doskonale rozumie co robi i robi to specjalnie. W ten sposób chce sprawdzić na co sobie może pozwolić i czy zwrócimy jej uwagę czy nie. Jak tak się nad tym głębiej zastanowię to myślę, że w ten sposób objawia się jej zazdrość i niepokój, że nie jest już sama. Wcześniej nie musiała tak widocznie mówić i pokazywać swoich uczuć. Była bowiem sama i poświęcaliśmy jej 100% Naszej uwagi. Teraz mam wrażenie, że obawia się, że o niej zapomnimy lub po prostu chce w ten sposób zwrócić na siebie Naszą uwagę.

Ostatnio T. zapytał mnie czy zauważyłam, że o wszystko pytam Młodą. Podkreślił bym nie wpadła w pułapkę, że to ona zacznie rządzić mną. Odpowiedziałam, że robię to bardzo świadomie. Wiecie czemu? Stwierdziłam, że skoro tyle już rozumie, chodzi i wszystko powtarza a przede wszystkim jest samodzielna, to warto dać jej poczucie decyzyjności. Oczywiście pytam ją, choć zdarza się, że decyzję podjęłam już sama. Jednak fajnym wydaje mi się zapytanie jej czy chce jednego czy dwa kucyki? Czy kanapka ma być z serem czy z wędliną? Czy na obiad chce zjeść mięso czy rybę? Kiedyś gdzieś czytałam, że w ten sposób człowiek staje się potrzebny i dowartościowany, bo może w jakiś sposób samodzielnie decydować o swoim bytowaniu. Czemu by tego nie przenieść właśnie na dziecko? Póki co ja widzę super efekty i dalej będę tak robić. Myślę, że to też dobre rozwiązanie na to by poczuła, że jest w Naszym życiu bardzo obecna, bo ona tego potrzebuje, o czym pisałam wcześniej.

Na zakończenie taka ciekawostka. Przy okazji tej wielkiej świadomości bycia samodzielną Młodej, postanowiłam wykorzystać ten fakt. Zawsze strasznie mnie denerwowało i raziło u innych dzieci, że nie do końca były nauczone takiej codziennej kultury. Często zdarza się, że nie widzę by dziecko dziękowało po posiłku, często też dzieci wchodzą mi w słowo w trakcie rozmowy z ich rodzicami. Pomyślałam, że może jest jeszcze za wcześnie ale będę starała się by moje dzieci były nauczone, że dziękuje się po posiłku a w trakcie rozmowy nie wchodzi się komuś w zdanie. Dążę do tego, że teraz gdy Młoda jest świadoma zaczęliśmy uczyć ją podstawowych słów jak dziękuję, przepraszam czy proszę. Za każdym razem gdy skończy jeść butelkę z mlekiem słyszymy "dukuję" :) czyli dziękuję. Gdy puści bąka cieszy się jak głupi do sera:) ale mówi przy tym przepraszam:) Gdy chce coś zjeść mówi poproszę. Widzę, że mimo tego, że jest jeszcze malutka, warto w niej zaszczepiać takie podstawowe zwroty, które będą później naturalnym odruchem.
Miłego dnia kochani!
A.
PS. Zabieram się za artykuł o buncie dwulatka.... coraz bardziej jest u Nas widoczny. Teraz oprócz krzyku i wymuszania mamy etap "ja sama"... :) zapowiada się ciekawie:)
0 komentarze: