Zęby...
No to mamy kolejnego zęba u Młodej.
Pewnie się zastanawiacie jak przechodzimy temat zębów. Otóż, bardzo fajnie Nam się trafiło. Mamy wiele szczęścia i moment wychodzenia zębów jest dla Nas bezbolesny. No prawie bezbolesny. Młoda nie gorączkuje, nie jest jakoś wybitnie marudna. Cieszę się niezmiernie, bo najbardziej byłoby mi jej szkoda. Najgorzej jak dziecko się męczy a My nie możemy mu pomóc.
Zastanawiałam się wczoraj i przedwczoraj czemu jest tak strasznie marudna. Czemu nie da się niczym zainteresować i zagadać. Wiecie, zazwyczja nie mamy z tym problemu bo chętnie się bawi i poznaje nowe rzeczy:)
Wczoraj jak zobaczyłam już przebitego przez dziąsło zęba, zrozumiałam skąd te awantury:) Owszem te dwa dni były dla mnie wyczerpujące. To nie jest tak, że Młoda jest grzeczna non stop. Jest jak każde dziecko, ma swoje humory. Jednak nie nazwę tego wielkim wyczerpaniem, w porównaniu do Mam, które godzinami próbują pomóc swojemu dziecku podczas ząbkowania. Tak zgadza się, jestem niewyspana, po wstawaniu co 1,5 godziny w nocy ale wiem, że mogło być zdecydowanie gorzej. Oprócz tego, że nie mamy gorączki czy wielkich awantur nie odczuwamy też niechęci do jedzenia. Cieszy mnie to bardzo.
Nie wiem czy to kwestia, że smarujemy dziąsła maścią, czy, że stosujemy preparat na ząbkowanie sprawił, że tak fajnie przez to przechodzimy. Wiem jedno, bardzo się cieszę, że właśnie tak a nie inaczej przechodzimy przez ząbkowanie.
Oby jak najdłużej:)
A u Was jak wygląda / wyglądało ząbkowanie? Jak sobie radziłyście? Może coś mi podpowiecie?:)
Miłego dnia!
A.
0 komentarze: