12 miesięcy
Wczoraj Młoda skończyła 12 miesięcy. Czas płynie nieubłaganie szybko.
Wspominaliśmy wczoraj z T. jak to było rok temu. Nasze przerażenie gdy położono Ją na Moim brzuchu. Pierwsze momenty kąpieli, pierwsze wspólne spacery a także pierwsze chwile totalnie sam na sam z Młodą.
Ten rok minął mi strasznie szybko. Pamiętam jak byłam jeszcze w ciąży, koleżanki mówiły mi bym robiła jak najwięcej zdjęć. Słyszałam wtedy, że dziecko bardzo szybko się zmienia, i że potem nie pamięta się jak wyglądało, jak było malutkie. Na samym początku wydawało mi się to nie wiarygodne. Jak można nie pamiętać jak wyglądało Twoje dziecko gdy było malutkie?:) Muszę Wam powiedzieć, że faktycznie nie pamięta się:) Cieszę się, że robiłam tyle zdjęć bo mam i co powspominać i sobie poprzypominać, jak to było jak była taką kruszynką.
Przez ten rok, wiele się nauczyłam. I cierpliwości i nowych emocji, które towarzyszą Nam każdego dnia. Przestałam przejmować się drobnostkami, a cieszę się każdą chwilą, którą spędzam z Młodą. Nie mówię, że wcześniej Moje życie nie miało sensu. Teraz jednak, jest zupełnie inaczej. Nasze życie nabrało innej wartości. Wiedziałam, że kocha się swoje dziecko, że dla każdego jego dziecko jest najważniejsze. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że można aż taką wielką miłością kochać swoje dziecko. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest być Mamą. Jak wtedy kocha się dziecko. Teraz już wiem:) To zupełnie inna miłość niż do T. Nie mówię, że mniejsza, bo T. jest miłością mojego życia. Jednak to miłość, której nie da się opisać słowami. I myślę, że owszem jakiś jej początek jest gdy czujemy ruchy dziecka, gdy jeszcze jest w brzuchu. Jednak u mnie eksplozja miłości matczynej, nastąpiła w momencie, gdy położono mi Młodą na brzuchu.
Przez ten rok, gdy byłam z Młodą widziałam jak się zmienia. Jak szybko się rozwija. To nie bywałe, że dziecko w przeciągu roku robi taki progres. Wczoraj się śmiałam z T., że już będę coraz mniej Młodej potrzebna:) Wiele rozumie i gdy dasz jej pustą butelkę po napoju, sama wyrzuci ją do kosza. Nauczyła się samodzielnie schodzić z kanapy, umie pokazać różne części ciała, je kanapki, rysuje a przede wszystkim wszędzie zasuwa na nogach - wózek przestał dla niej istnieć. Wczoraj byliśmy pierwszy raz na bujawce:) Śmiałam się do T., że zanim się obejrzymy to się wyprowadzi… na co T., że on to najbardziej boi się momentu, gdy Młoda powie mu by przestał ją przytulać przy koleżankach bo to obciach:) A przecież on tak lubi ją przytulać:)
To był piękny rok. Nie będę się rozpisywać o pierwszym wyjeździe bez Młodej czy pierwszych urodzinach. O tym w kolejnym artykule.
Chcę tylko byście wiedzieli, że owszem zmienia się życie gdy pojawia się dziecko. Nie jest już takie samo, jak było gdy tego dziecka nie było z Nami. Zmiana ta jest tak diametralna i tak dobra, że życie bez dziecka, wydaje się bez sensu! :)
Miłego dnia Kochani!
A.
A mówiłąm, że czas biegnie nieubłaganie i nie wiadomo kiedy mija ten pierwszy rok ;) Już nie mówiąc o kolejnych ;) Cieszcie się każdą chwilą, bo one są najbardziej wartościowe, takie beztroskie, szczere i prawdziwe. Potem będzie bunt za buntem, a więc też inne relacje. Maluszki są najsłodsze :*
OdpowiedzUsuń