Dziecko, Matka i zakupy
Pojechałyśmy dzisiaj z Młodą na zakupy do Ikea. Chciałam na spokojnie bez tłoku pochodzić i zobaczyć co nowego można przenieść do siebie w temacie fajnych rozwiązań domowych:)
I tak mi się dzisiaj na refleksję wzięło bo wiele osób mnie o to dziś pytało.
A jak Młoda na zakupach? Nie boi się?
Zawsze odpowiadam tak samo: "A jak ma być? Normalnie? Bardzo lubi zakupy. Chodzi ze mną na nie od samego początku jak się urodziła :)".
Nie wiem z czego to wynika ale dla sporej ilości ludzi czasem jest to jednak wyzwaniem wyjść z dzieckiem do sklepu. Tak jak pisałam Wam wcześniej wiele Matek zamyka się w domu i zatraca się bez pamięci w rolę Matki i Pani Domu nie myśląc o sobie.
Dzisiaj tak o tym rozmawiałam ze swoją kuzynką i ona powiedziała, że jak ona wychowywała dzieci to było inaczej. Że zostawiało się dzieci w domu, że dzieci płakały bo nie były do tego przyzwyczajone. Teraz jak widzi tłumy wózków w weekend to jest zaskoczona. Popadamy trochę z jednej skrajności w drugą bo jak już wychodzimy to zamiast spaceru po parku wybieramy centrum handlowe.
Pamiętam czasy jak pracowałam jeszcze w kawiarni w centrum handlowym zawsze zastanawiałam się czemu ludzie zamiast pójść na spacer do parku to przychodzą na spacer do centrum handlowego? Z jednej strony teraz jak o tym pomyślę to nie ma co się im dziwić bo przecież nie mają czasu na zakupy - zwłaszcza teraz przedświąteczne- w tygodniu. Z drugiej jednak strony myślę sobie, że jak chcemy uniknąć natłoku ludzi zostawiamy dziecko z babcią/ dziadkiem, który pójdzie na spacer. Nadal robimy to o czym mówiła mi kuzynka- zostawiamy dziecko w domu czyli nie zmienia się to od lat. Mimo, że myślałyśmy, że Matki w dzisiejszych czasach są odważniejsze.
Strasznie ciężko w tym wszystkim znaleźć złoty środek. Nie chciałam zamykać się w domu z Młodą. I od początku aktywnie uczestniczy w moim życiu - czy to na zakupach, kawie na mieście czy gdziekolwiek indziej gdzie są znani czy nieznani jej ludzie. Choć myślę sobie, że łatwo mi tak mówić bo jestem na urlopie macierzyńskim więc bywanie w sklepie w mniej uczęszczanych godzinach i dniach - tak jak dziś - jest dla mnie o wiele łatwiejsze. A co będzie jak wrócę do pracy? Czy nie będę jednym z tych ludzi, którym kiedyś się dziwiłam pracując w kawiarni?
Jak zatem znaleźć złoty środek?
Sama nie wiem:) może Wy macie jakieś pomysły? Czy w ogóle da się znaleźć złoty środek?
Bo im częściej o tym myślę tym bardziej upewniam się, że nie da się zrobić tak by w 100% znaleźć na to dobre rozwiązanie.
A.
0 komentarze: