O tym jak spakować się na wakacje przeczytacie w kolejnym artykule.
W tym zobaczycie, że życie z dzieckiem jest całkiem normalne.
Pewnie będzie to dla Was wielkim zaskoczeniem ale na Nasze pierwsze wakacje z Młodą pojechaliśmy za granicę. Miała wtedy 2,5 miesiąca i była najmłodszym podróżnikiem biura, z którego lecieliśmy:) Chcieliśmy pojechać gdzieś gdzie będzie bezpiecznie. Zarówno jeśli chodzi o podróż jak i o posiłki na miejscu. Od dwóch lat mamy zamiłowanie do wysp. Tym razem także padło na wyspę. Grecką. Polecieliśmy na Kefalonię.
Nie byłam do końca przekonana do wyjazdu za granicę z tak małym dzieckiem. Znajomi T. przekonali mnie. Opowiedzieli Nam jak to było jak oni ze swoją trzy miesięczną córką polecieli na wakacje za granicą. Dałam się przekonać. Poczytałam w sieci jak się do tego przygotować. Polecieliśmy.
Wyjazd był świetny. Polecam Wam! Na lotnisku przyjmowani byliśmy bez kolejki. Przechodziliśmy przez bramki pierwszeństwa. Tyle razy byłam na lotnisku i nie zwróciłam na to uwagi, że takie bramki są. W każdym razie odprawa i wszystkie formalności przebiegły szybko i sprawnie.
Sam lot Młoda przeszła bardzo dobrze. Na pokładzie okazało się, że jest mnóstwo dzieci. Lecieliśmy poza sezonem dlatego wszyscy wyszli z takiego założenia jak my. Jak już lecieć to tak by nie było upałów. Lot był spokojny. Młoda przespała cały. Ciekawi jesteście jak przeszła przez start i lądowanie? Otóż bez problemu:) Aby nie bolały ją uszy karmiłam ją w trakcie startu jak i lądowania. Jeśli nie miałam pokarmu to daliśmy jej smoczek i to wystarczyło. Najważniejsze by dziecko przełykało ślinę. Samo nie będzie umiało sobie z tym poradzić. My jesteśmy od tego by mu pomóc:)
Dolecieliśmy na miejsce. Bez problemu zakwaterowaliśmy się w pokoju, w którym czekało na Nas łóżeczko dla Młodej. Co ja Wam będę dokładnie pisać co robiliśmy:) Oczywiście te wakacje były trochę inne niż te, na które zawsze jeździliśmy. Jednak jak wstałam rano i zobaczyłam ten widok wiedziałam że było warto:) Pomyślałam wtedy "O tak... w takim miejscu mogłabym karmić Młodą codziennie:)".
Jednak te wakacje nie różniły się jakoś znacznie.
Opalaliśmy się przy basenie, czytaliśmy książki, odpoczywaliśmy, najadaliśmy się do syta. Poznawaliśmy nową kulturę i smaki. Zwiedzaliśmy wyspę wypożyczonym samochodem. Bez problemu udało się załatwić fotelik by młoda mogła z Nami jeździć bezpiecznie. Wszystko robiliśmy z Młodą. Nad basenem robiła wielką furorę. Poniżej macie zdjęcie potwierdzające, że byliśmy tam a nie, że sobie to wymyśliłam:) Powiedzcie sami czy nie warto było pojechać?:)
Wakacje uważam za udane. Odpoczęłam, złapałam trochę słońca, zobaczyłam piękną wyspę.
Uwierzcie mi, że to nie jest wcale takie straszne. Można spokojnie pojechać na wakacje z tak małym dzieckiem za granicę. Może faktycznie nie bawisz się wieczorem przy hotelowym barze bo musisz położyć dziecko spać. Jednak nie jest ono przeszkodą by jechać poza granicę i cieszyć się wyjazdem:)
Cenne rady:
- warto mieć ze sobą nosidło lub chustę. W drodze z lotniska do hotelu czy w czasie zwiedzania musicie jakoś bezpiecznie przetransportować dziecko. My mieliśmy nosidło zakładane na siebie i sprawdziło się w 100%.
- dobrze jest zapytać pediatry czy nie ma przeciwwskazań. My akurat byliśmy w okresie robienia dokładnych badań Młodej ze względu na zarastające szybko ciemiączko. Lekarz powiedział, że jak najbardziej możemy lecieć zwłaszcza jak dziecko jest na piersi. Wtedy nie martwimy się o jedzenie. Ważne by woda, którą piłam była w zamykanych butelkach. W tym hotelu to standard więc nie było problemu.
- aby wyjechać z tak małym dzieckiem trzeba wyrobić mu paszport lub dowód osobisty. Inaczej nie wyjedziecie. My go dostaliśmy po niecałych dwóch tygodniach. Warto o tym pomyśleć wcześniej jak planujecie taką wycieczkę.
- jeśli chodzi o kąpiel wieczorną to kupiliśmy mały basenik dla dzieci:) w torbie praktycznie nie zajmuje miejsca a Nam posłużył jako wanienka:)
- na lotnisku można spokojnie mieć jedzenie dla dziecka. Tak samo krem. Wszystko do 100 ml ale jak się trochę przekroczy ml to nic się nie stanie.
- nie martwcie się o to jak dziecko będzie lecieć to czy będzie bezpieczne. Jest specjalny pas, którym zapina się dziecko. Pas ten jest przyczepiony do pasa jednego z rodziców.
Ciekawostki:
Czy wiedzieliście, że w łazience w samolocie jest przewijak?:) Ja byłam totalnie zaskoczona:)
A.
0 komentarze: