Samo słowo NAWYKI nie jest zbyt dobrze postrzegane.
Jednak jeśli chodzi o dziecko, to moim zdaniem nawyki te dobre są wręcz wskazane.
Chciałabym Wam pokazać jakie nawyki ma Młoda i jak do nich doszliśmy. Jest ich jeszcze mało ale zawsze to coś co może Was jakoś pokieruje. Za jakiś czas pewnie napiszę kolejny artykuł o nowych nawykach, póki co zapraszam do czytania.........
POSIŁKI
W książce, na którą się już wcześniej powoływałam "W Paryżu dzieci nie grymaszą" Pameli Druckerman autorka mówi o zdrowym żywieniu w wymiarze 5 posiłków dziennie. Zgadzam się z tą zasadą dlatego tak właśnie karmimy Młodą. Wiadomo, że jak wstanie później to jest tych posiłków mniej lub w innych porach niż zawsze. A jak wstanie wcześniej to jest tych posiłków więcej.
Stosuję zasadę, że posiłek jest co 3-4 godziny. Uważam, że jest to rozsądne.
Jeszcze jak nie byłam Matką, byłam przeciwniczką dokarmiania dziecka różnego rodzaju zapychaczami. Mam tutaj na myśli chrupki, batoniki itd. Wiem, że pewnie jest mi łatwiej bo Młoda jest jeszcze mała ale mam nadzieję utrzymać się w moim postanowieniu.
Często słychać od rodziców, że jego dziecko jest niejadkiem. Kiedyś gdy nie byłam Matką nie zwracałam na to uwagi. Teraz wiem z obserwacji, że dziecko jest sprytne i jest bardzo dobrym obserwatorem. To nie jest kwestia tego, że jest niejadkiem tylko kwestia tego, że jest dokarmiane przez zapychacze. Po co ma jeść obiad skoro wie, że za chwilę dostanie chrupka. Z drugiej strony jak ma jeść obiad skoro nie ma na niego miejsca bo cały dzień jest karmione pustymi kaloriami?
Ja nikogo nie oceniam. Ja tylko uważam, że powinno się być konsekwentnym. Jeśli chcesz by Twoje dziecko jadło to trzeba zacząć od swojego postępowania.
Młoda też nie zawsze tak ładnie jadła jak dziś. Tylko niestety może to brutalne ale kilka razy się przegłodziła i nie mam teraz problemu. Wychodzę z założenia, że jak jest pora jedzenia to jest pora jedzenia. Jeśli nie chce jeść to ok. Nie będę w nią wmuszać. Następny posiłek za 3 godziny. Za każdym razem jak marudzi mówię jej dokładnie to co przed chwilą napisałam.
Jasne nie wykluczam w ogóle słodkości. Myślę że coś słodkiego raz, dwa razy w tygodniu jest wystarczające tak by dziecko wiedziało, że może czekać na ten dzień. Nie zapycha się słodkim na co dzień. Póki co udało się Nam też, że Młoda nie wie co to soki z cukrem czy jakikolwiek inny napój niż woda. Jak już ma poznawać naturalny cukier to wolę dać jej owoc niż sok.
KULTURA
Aktualnie jesteśmy na etapie uczenia Młodej, że się nie bije. Idzie opornie bo wiecie jakie są dzieci - zaraz się tak ekscytuje:) W każdym razie walczymy z nią aby nie bić po twarzy. Trochę to trwało jak moja mama zrozumiała o co mi chodzi bo jako jedna z niewielu pozwalała jej na to. Tu nie chodzi o to, że Ciebie to nie boli tylko o to, że nie jest to zabawa - tłumaczyłam jej. Po jakimś czasie zrozumiała o co mi chodzi i również uczy tego Młodą. Wiecie nie jest filozofią powiedzieć dziecku nie wolno i już. U Nas staramy się z nią dużo rozmawiać mimo, że ma dopiero osiem miesięcy. Pokazujemy jej, że po buzi trzeba delikatnie głaskać, że wtedy jest komuś innemu przyjemnie.
ZWIERZĘTA
Jeśli jesteśmy przy biciu to tyczy się to też kotów. Macie oddzielny artykuł o zwierzakach gdzie szerzej opisałam życie z kotem. Tutaj jednak pokrótce: kot też ma swoje uczucia i nie można go ciągnąć za ogon czy włosy. Kot też może Ci oddać broniąc się bo będzie go to boleć. Na szczęście Nasze koty wiedzą, że nie wolno z pazurami do dziecka i jeśli w ogóle ma miejsce jakieś bronienie się to samymi opuszkami łapek.
ZĘBY
Nauczeni obserwacją i dobrą radą przyjaciół wprowadziliśmy zasadę mycia zębów jeszcze zanim Młodej wyszły. Fajnie bo sama bierze szczotkę do zębów i mimo tego, że jest mała sama je myje. Jak jej wyszły zęby to wprowadziliśmy zasadę, że myjemy zęby po mleku. Nigdy jakoś o tym nie pomyśleliśmy, że może być z tym kłopot by ją potem przestawić. Ale przyjaciele tak doradzili i to się sprawdziło w 100%. Dzięki temu nie martwię się, że po zjedzonym mleku, bez mycia zębów kładziemy ją spać. Że zęby mogą szybciej jej "polecieć" jeśli chodzi o próchnicę. Polecam Wam. Im szybciej wprowadzi się zasadę mycia zębów po posiłku tym lepiej. Bo im dziecko bardziej kumate tym gorzej dla Nas Rodziców:)
ZABAWKI
Pisałam to już w jednym z wcześniejszych artykułów ale dodam i tutaj. Zabawki są podzielone (samochód, salon, w którym się bawimy i pokój młodej). Mają swoje miejsca (koszyki) i nie są porozrzucane po całym mieszkaniu. Przed każdym posiłkiem jak i przed pójściem spać są sprzątane. Tak by po jedzeniu lub wstaniu można się nimi bawić a nie siadać w bałagan.
Jak już jestem przy temacie zabawek to może coś na temat zabawy. Młoda od początku była uczona przeze mnie, że czasem musi pobawić się sama. Nie może być bowiem tak, że nie mogę w spokoju zjeść śniadania czy pójść do toalety. Na początku było ciężko bo płakała i nie było mi miło tego słuchać. Zawsze wychodząc mówiłam jej "Mama idzie zrobić sobie śniadanie. Za chwilkę wrócę. Poczekaj tutaj na mnie". Po jakimś czasie zrozumiała, że po pierwsze wrócę za jakiś czas a po drugie nic jej się złego nie dzieje. Tym sposobem nie mamy teraz problemu bo potrafi bawić się sama i czasem denerwuje się jak jej przeszkadzamy:)
PRZESYPIANIE NOCY
Jak tylko Młoda się urodziła założyłam sobie, że nie będę budzić dziecka co 2 godziny na jedzenie tak jak piszą w tych wszystkich książkach dla Mam. Wyszłam z założenia, że dziecko to człowiek myślący jedynie mniejszy, który nie umie się z Nami porozumieć. Jak będzie głodna to zacznie płakać i w ten sposób mi to pokaże. Znajdziecie to w "Paryżu dzieci nie grymaszą". Jest tam również mowa o przesypianiu nocy i tym jak bohaterka stosuje tzw. Pauzę by nauczyć swoje dziecko przesypiać noc bez budzenia się. Pauza polega na tym, że nie podnosi się dziecka od razu jak zapłacze. Czekamy dłuższą chwilę i jak się nie uspokoi to staramy się je uspokoić ale nie podnosząc z łóżeczka. Zastrzeżenie jest jednak takie, że najwcześniej Pauzę można zastosować od 6 tygodnia. Nie do końca mi się widziało czekanie i słuchanie jak dziecko płacze. Jestem "wyrodną matką" ale nie aż tak. My trochę przerobiliśmy to pod siebie. Jak Młoda budziła się w nocy i płakała dawaliśmy jej smoczek i smyraliśmy po nosie. Często było tak, że płakała ale nie miała nawet otwartych oczu. Ten okres przestawiania jej na spanie całonocne trwał tydzień. Opłacało się. Ja od 2 miesiąca po porodzie jestem wyspana, młoda również. Od 4 miesiąca śpi w swoim własnym pokoju. Już pierwszego dnia było widać, że jej to bardziej odpowiada. Jak była z Nami budziła się jak T. szykował się do pracy. Uwierzcie mi są same plusy tego, choć niektórym może się wydawać, że jest to drastyczne.
A czemu niby dziecko miało by jeść co 2 godziny? Czy naprawdę jest głodne? Czy Wy też wstajecie w nocy i jecie? I jak wtedy czuje się Wasz żołądek? Zgadzam się ze zdaniem autorki wspomnianej wcześniej książki. Dziecko łączy fazy snu. Jako, że jest małe nie potrafi tak jak my przejść z fazy początkowej do fazy REM, w której doświadczamy snu głębokiego. Jest malutkie, więc my musimy pomóc dziecku nauczyć się te fazy łączyć - stąd opisana powyżej pauza. Moim zdaniem jest to też zdrowsze dla żołądka, bo odpoczywa. Nie jest mu ciężko i przygotowuje się na pracę w kolejny dzień. Uwierzcie mi ma to sens. Warto poświęcić trochę czasu i być cierpliwym.
ZASYPIANIE
Zasypianie jakiego jej nauczyliśmy jest podobne do przesypiania nocy, o której pisałam wcześniej. Wiecie może to strasznie zabrzmi ale ja cenię sobie czas dla siebie, który de facto jest tylko wieczorami. Cenię sobie czas spędzony z T. Zawsze kładziemy ją spać o tej samej porze między 19 a 20. Owszem zdarzają się wyjątki jak jest jakaś impreza rodzinna ale wtedy zmieniamy jej cały rytm dnia by wytrzymała do 20-21. Nauczyliśmy Młodą, że wieczorem jest mleko, zęby, buziak, dobranoc, odkładamy do łóżeczka i ......... zasypia. Sama. Nie kołyszemy jej, nie bujamy się z nią. Wiadomo, jak czasem są takie dni jak z zębami to robimy wszystko by tylko się nie męczyła - aż tacy straszni nie jesteśmy. Jednak zasada, że jest czas na zabawę i jest czas na sen sprawdza się. Trochę to trwało, bo pewnie ze dwa tygodnie jednak udało się. Na początku skracaliśmy czas bujania się na fotelu czy kiwania się z nią na rękach. Potem odkładaliśmy w pół śnie. Następnie odkładaliśmy gdy jej nie bujaliśmy ale ze smoczkiem i włączaliśmy kołysanki. Ostatni etap to odkładanie jej jak nie śpi ze smoczkiem i smyranie po nosie. Teraz jesteśmy na takim etapie, że nawet w ciągu dnia po prostu odkładam ją do łóżeczka i idzie spać. Zawsze jej mówię, że musi się przespać by mieć siłę na zabawę - i śpi. Bez dyskusji:) Może i niewiarygodne ale możecie zapytać mojej siostry, która chciała to nagrać bo również jej żadni znajomi w to nie wierzą. Nie udało się jej jednak bo Młoda zasnęła w 3 sekundy:)
Kiedyś w jakiejś rozmowie padło stwierdzenie, że nie mam więzi z dzieckiem bo nie usypiam Młodej 1,5 godziny. Że powinnam okazywać dziecku ciepło a nie stosować zimny chów. Ale czy ja nie kocham swojego dziecka będąc konsekwentną? Czy naprawdę musimy popadać w stereotyp, że jak jest się mamą to zostaje się od razu zaniedbaną kurą domową? Lub, że dziecko zawładnie całym Twoim życiem? Ja swoje dziecko kocham najmocniej nad życie. Jest wycałowane od stóp do głów. Utulone jak tylko się da najbardziej. Ale jak jest czas snu to jest czas snu. Po prostu.
TELEWIZJA
Moja siostra zawsze się śmieje jak do nich pojedziemy i Młoda się patrzy w telewizor "Patrz Młoda, póki możesz bo w domu nie masz telewizji". Moim zdaniem dziecko jak jest takie malutkie nie powinno siedzieć przed telewizorem. Nie widzi bowiem świata tak jak my. My widzimy obraz ono widzi fale. Takie patrzenie się dziecka w telewizor często prowadzi do zaburzeń neurologicznych np. epilepsji. Często dzieci, które patrzą się w TV od małego potem mają problemy ze snem czy po prostu budzą się z płaczem w nocy. Od początku nie pozwalałam jej się patrzeć w telewizor.
Oczywiście jak jest już trochę większa i więcej rozumie to wprowadziliśmy zasadę, że w soboty przy śniadaniu oglądamy rano bajki. Ale wiecie co? Młodej to wcale nie interesuje:) Popatrzy się może z 5 minut po czym zaczyna się bawić nie patrząc na to co aktualnie leci w TV.
Wiem, że każde dziecko jest inne. Moje też nie było i nie jest aniołem. Wierzcie mi. Uważam, że każde dziecko można tego nauczyć. Wystarczy chcieć. To od Nas rodziców bardzo dużo zależy. I jeśli my się poddamy to dziecko to wyczuje. Jak to ja mówię "Dziecko zawsze wyczuje najsłabsze ogniwo". Moim zdaniem upór, konsekwencja, determinacja i cierpliwość zdziała wiele w wychowaniu dziecka. Spróbujcie:)
A.
0 komentarze: